wtorek, 11 sierpnia 2015

Letni spacer po indeksach

OK, przyznaję, nie wiem, co jest grane. Chwila przerwy sprawiła, że wypadłem z obiegu. Jak miewają się kreski? Szybki przegląd rynku pokazuje, że parę z nich żyło własnym życiem.

Zacznijmy spacer zza Oceanu. W końcu to tam nadal bije gospodarcze serce świata. Amerykanie powinni powoli gotować się do jakichś przyzwoitych spadków (FED pozwoli oswaja rynki z podwyżkami stóp procentowych, a giełdy raczej nie będą czekały na materializację pogróżek i zdyskontują to z wyprzedzeniem). Tymczasem to, co widać na obrazkach z S&P500 wygląda na klasyczną konsolidację przy szczytach. Wielu analityków dopatruje się w tym formacji szczytowej, co może tylko potwierdzać podręcznikową interpretację, która - przypominam - podobne prostokąty na szczycie nakazuje czytać byczo. Trend is your friend.

US500. Dzienny. Idziemy bokiem, ale na razie brak sygnału do spadków.

Zerknąłem jeszcze po wskazówkę na szerszy indeks Russell 2000, ale i tam nie znalazłem nic, czym można by podkarmić przebierające łapami misie. Hossa, panie, i póki co - lepiej nie wchodzić jej w drogę.

US2000. Tygodniowy. Na szerszym rynku byki nadal w natarciu.

Wróćmy więc na europejskie podwórko. Z racji okołogreckiego zamieszania można by się spodziewać jakiejś małej realizacji zysków. Tymczasem to, co znajdujemy na wykresach, to może jeszcze nie kontynuacja hossy, ale też z całą pewnością nie objawy bessy. Przed urlopem pogrywałem krótkoterminowo w kanałach spadkowych na niemieckim i francuskim indeksie (Co słychać w Trójkącie Wiemarskim?), spodziewając się w dłuższej perspektywie (podręcznikowo) wyjścia górą.

Tymczasem niemiecki DAX wyszedł górą, ale bez przekonania, a francuski CAC wykonał podobny manewr, tyle że poprzedzony pułapką na niedźwiedzie. W obu przypadkach dotychczasowe kreski straciły aktualność a nie mam chwilowo pomysłu, gdzie rysować nowe, zostawiamy więc rynek w spokoju i czekamy, aż sam do nas przemówi ;)


DE30. Brzegi kanału puściły, ale przeszliśmy w trend boczny.


FRA40. Nad Sekwaną podobnie - kanał nie działa, ale brak jasnego rozstrzygnięcia.

I na koniec - rodzimy indeks blue chipów. Delikatnie rzecz ujmując - w ostatnich miesiącach WIG20 nie zachwycał relatywną siłą. Widać systematyczną ucieczkę kapitału (albo na razie raczej coś bliższego strategicznemu skracaniu pozycji). Przyczyn jest kilka, większość ma wspólny mianownik - PiS. Całkowicie abstrahując od oceny programów politycznych, wystarczy popatrzeć na zachodnie nagłówki prasowe, żeby uświadomić sobie, że polityczna zmiana, którą dyskontują właśnie smart money, postrzegana jest bardzo negatywnie.

Stąd i taki a nie inny obrazek. WIG20 znalazł się na istotnym wsparciu. Od ostatniego wpisu (WIG20 i złoto opukują dno - od spodu) niewiele się wyjaśniło. Konsolidujemy się przy podłodze. Zależnie od nastroju, można to czytać jako uklepywanie dna pod wzrosty albo jako bezsilność byków, które nie są w stanie wygenerować odbicia. Jak wspominałem wcześniej, powiększyłem nieco swój niespekulacyjny portfel papierów, ale nie kontynuuję zakupów, bo mam wrażenie, że zaliczymy jeszcze jakąś fazę paniki i będzie można jeszcze kupować przy WIG20 w rejonie 2000-2050 (czyli na poziomach sprzed, odpowiednio, 3 lub 2 lat).


W20. Pomimo grubych futer i fali upałów - misie nie puszczają.

Zysków!