niedziela, 12 grudnia 2010

Czy Mieszko z Litwinami podbije cały region?

Mieszko to niewielka spółka, o której ostatnio zrobiło się głośno. Najpierw uwagę rynku przyciągnęło dynamiczne wybicie kursu akcji z trendu bocznego, potem zaś wiele szumu wywołała informacja o dużym przejęciu.


Mieszko (MSO) to producent słodyczy, który w Raciborzu i Warszawie produkuje m.in. popularne cukierki i praliny. W większym stopniu niż giełdowa konkurencja (Jutrzenka i Wawel) czerpie profity z eksportu swoich wyrobów. 65% akcji spółki należy do EVA Grupé.


Dotychczas rynek postrzegał Mieszka jako restrukturyzującą się, sprawną, organicznie rosnącą spółkę o stabilnych fundamentach i obiecujących perspektywach.


Tym większe zamieszanie wywołała informacja o zamiarze przejęcia litewskiego producenta słodyczy Vilniaus Pergale. Transakcja miałaby opiewać na 32 mln euro (pieniądze pochodzić będą z obligacji), czyli na kwotę zbliżoną do kapitalizacji Mieszka. Spowoduje to, oczywiście, skokowy wzrost zadłużenia. Nie są też znane dokładne parametry nabywanej spółki (choć te ujawnione wydają się bardzo atrakcyjne, jak choćby zysk netto, 12,7 mln litów, wyraźnie wyższy niż zyski Mieszka). Jako że Vilniaus Pergale należy do większościowego akcjonariusza Mieszka - pojawiły się również spekulacje, czy tylko względy biznesowe zadecydowały o przejęciu...


Jeśli jednak wykluczyć czarny scenariusz (czyli jakąś formę przekrętu), inwestycja w VP może wydawać się całkiem obiecująca. Litwini mają szeroką gamę produktów, które mogą uzupełnić ofertę Mieszka. Eksportują też sporo na rynki nadbałtyckie i mogą być przyczółkiem do ataku na Rosję. Jeśli z szafy nie wypadnie trup - podstawowe wskaźniki wyglądają ciekawie, a efekt synergii może przynieść dalsze korzyści.


Mieszko. Wybicie, korekta i - co dalej? 


Rozliczne obawy i niewiadome spowodowały, że na forach zawrzało od nieprzychylnych komentarzy, a kurs zaczął się konsolidować w okolicach 3,50zł. Może się zdarzyć, że brak informacji będzie spychał kurs w dół. Równie dobrze może się jednak okazać, że ta transakcja uczyni z Mieszka silnego gracza w regionie i kurs akcji już nigdy nie wróci na dzisiejsze poziomy. Mieszko może dziś być ciekawą inwestycją dla długodystansowców...

środa, 8 grudnia 2010

Hawe - świetlana przyszłość?

Hawe spoczęło dziś na linii wsparcia i kto wie, czy nie zechce jutro wystrzelić do góry.


Hawe S.A. (HWE) to spółka, która kładzie i dzierżawi światłowody. Z jej infrastruktury korzystają TePSA, Netia czy Polkomtel. Przez spółkę zależną sprzedaje też sprzęt telekomunikacyjny.


Prezes zadeklarował ostatnio, że "Projekt realizowany przez Hawe dojrzał. Nasza kapitalizacja sięga pół miliarda złotych. Aby się dalej rozwijać, albo będziemy przejmować, albo będziemy przejęci". Podobne deklaracje mogą być zapowiedzią nieprzeciętnych giełdowych zysków.


Sam nie skusiłbym się jednak na długoterminową inwestycję w Hawe. Nie jestem szczególnie przekonany ani do całej koncepcji biznesu, ani do jej realizacji w wykonaniu, m.in. (nie)sławnego swego czasu Roberta Kwiatkowskiego, który prezesuje spółce.


Kurs Hawe rośnie od początku roku.




Natomiast Hawe sprawdza się w tradingu na krótszym dystansie. Wybicia z konsolidacji bywają całkiem dynamiczne, a i dolne ograniczenie kanału wzrostowego było dotychczas respektowane. Dziś zostało lekko naruszone, ale zamknięcie nastąpiło powyżej linii. Świeca daje sygnał do wzrostu. Czy jutro kurs ruszy w górę?



piątek, 3 grudnia 2010

Jak zrobić pieniądze (dosłownie)

Każdy marzył kiedyś o posiadaniu "maszynki do robienia pieniędzy". Niektórzy zabrali się do realizacji tych marzeń w sposób nad wyraz dosłowny. Jednym wolno (Bernanke), inni zaś tworzą fascynującą historię fałszerstwa...


Proceder fałszowania pieniędzy jest niemal tak stary jak same pieniądze i mimo ciągłych prób – niemożliwy do zwalczenia. Rynek zalewają zarówno prymitywne podróbki z domowej drukarki czy kserokopiarki u pracodawcy, jak i prawdziwe arcydzieła fałszerstwa z podziemnych fabryk.


W portalu forsal.pl ukazał się ciekawy tekst Pawła Rożyńskiego (Podrabianie banknotów: maszynki do robienia pieniędzy pracują pełną mocą) o wyścigu zabezpieczeń, historii fałszerstwa i głośnych, zdumiewających czasem przypadkach fałszowania pieniędzy. Ciekawa lektura na weekend.



czwartek, 2 grudnia 2010

Rajd św. Mikołaja i inne bajki dla inwestorów

Po dwóch dniach solidnych wzrostów media zaczęły trąbić o mitycznym "rajdzie św. Mikołaja", który ma przynieść inwestorom bogactwo, sławę i co tam jeszcze. Kto wypatruje św. Mikołaja, może się jednak srodze zawieść...


Grudniowa zwyżka wystartowała w momencie, w którym nikt się jej właściwie nie spodziewał. Zwiastuny chłodzenia chińskiej gospodarki, zbrojne napięcie na Półwyspie Koreańskim i europejskie budżetowe domino, które już-już wydawało się chylić ku wielkiej katastrofie, przez długi czas kładły się cieniem na rynkach. Kiedy złoty zaczął (wraz z euro) ostro tracić do dolara, wydawało się nawet, że tylko patrzeć, jak posypie się i Rzeczpospolita. Na dodatek ostatniego dnia listopada przetasowania w portfelach światowych funduszy doprowadziły do czarnego fixingu nad Wisłą i pozbawiły inwestorów resztki złudzeń...


A nazajutrz, jak to na giełdzie, wstał nowy dzień i wszystko stanęło na głowie. Indeksy poszybowały w górę, a cały świat, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zapomniał o militarnych zapędach komunistycznej Korei i budżetowych problemach zadłużonej Europy. Wszyscy rzucili się do kupowania. Istny cud Świąt Bożego Narodzenia!


Jest tylko kilka "ale":
1) Po pierwsze, wszystkie powody listopadowego pesymizmu ciągle istnieją i mają się dobrze. Skoro straszyły wczoraj - mogą nastraszyć i jutro...
2) Po drugie, mityczny "rajd św. Mikołaja" to efekt statystyki, która mówi, że w grudniu stopa zwrotu na giełdzie jest nieco wyższa niż w innych miesiącach (około 3% zamiast około 1%). Tyle tylko, że średnia pozostaje średnią i, jak to średnia, uśrednia. W 2008 giełda spadła w grudniu o 2,5% w 2002 - o 3,6%, a w 1995 - aż o 5%. Ergo: zwykle wzrasta, chyba że spada...
3) Skoro średnia stopa zwrotu w grudniu to 3%, to niniejszym ogłaszam zakończenie "rajdu św. Mikołaja". Wszak od wczoraj giełda zarobiła już 2,7% - nie zostało zbyt wiele przestrzeni do wzrostów, prawda?...