Niestety, materiał zaprezentowany przez SII nie zawiera żadnych szczegółów metodologicznych, a te mogłyby wzbudzić poważne wątpliwości. Po pierwsze - 7 tysięcy ankiet to kropla w morzu miliona pięciuset tysięcy rachunków maklerskich. Badanie nie wydaje się szczególnie reprezentatywne. Tym bardziej, jeśli było prowadzone wyłącznie przez Internet. Przedstawia wówczas bardziej profil internauty niż profil inwestora.
Widać to po odpowiedzi na pytanie o sposób inwestowania. Kupujący akcje bezpośrednio mają rzekomo ogromną przewagę na inwestującymi przez rozmaite TFI, a tymczasem rzeczywistość jest przecież zupełnie inna. Ciekawa jest też deklarowana stopa zwrotu, wskazująca na coroczne, kilkudziesięcioprocentowe zyski przy minimalnej, 1-procentowej stracie w kryzysowym 2008 roku. A świstak siedzi...
Nie kwestionuję sensu prowadzenia podobnych badań, ale myślę, że o wiele ciekawsze efekty dałoby wygenerowanie kilku raportów z baz danych biur maklerskich albo najlepiej KDPW. Dopiero wtedy, okazałoby się, ilu inwestorów faktycznie zarabia, ilu systematycznie, od lat pomnaża majątek, a ilu pręży muskuły w tegorocznym badaniu, by pewnego dnia wyzerować depozyt i zniknąć z rynku w przyszłym roku. Tego jednak nigdy się pewnie nie dowiemy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz