środa, 3 czerwca 2015

WIG20 - uwaga, przed nami kolejny punkt zwrotny?

Ostatnio, kiedy pisaliśmy o WIG20, studziliśmy rozgrzane łby byczków, które wyrwały się ku rocznym maksimom. Dziś przychodzi pora na ostudzenie zapału misiów.

Pod koniec kwietnia mieliśmy na polskim rynku małą euforię. Po 200-punktowym wzroście na WIG20 niektórzy utracili chyba kontakt z rzeczywistością i oczekiwali wystrzału jakiejś niemożebnej hossy (WIG20 osiągnął pierwszą prędkość kosmiczną). Zamiast tego, zgodnie z prawidłami analizy technicznej, zatrzymaliśmy się przy ubiegłorocznych szczytach i - jakże by inaczej - ruszyliśmy w dół.

Dziś, tuż ponad poziomem 2400 punktów, zrealizował się mój take profit na W20. Zwykle nie korzystam z tej formy zamykania pozycji, ale tym razem postanowiłem nie "pozwalać zyskom rosnąć", jak uczą rynkowi guru, tylko zgarnąć pieniądze ze stołu i udać się na spokojny, długi weekend.

Dlaczego? To proste.

Po pierwsze, głowy misiów zaczynają kipieć, rynek jest mocno wyprzedany i dojrzewa do kolejnego swingu. Po drugie, zbliża się cienka czerwona linia wsparcia trendu wzrostowego, rysowanego po styczniowych i marcowych dołkach. Po trzecie, linia ta przebiega w rejonie okrągłego poziomu 2400 punktów, który również może stanowić jakąś dodatkową, psychologiczną barierę (choć prawie na pewno zejdziemy poniżej, choćby po stopy giełdowych frajerów).

Po czwarte, jako się rzekło, zbliża się długi weekend i (jeśli wydarzenia na świecie nie doleją oliwy do ognia) można podejrzewać, że przez kolejnych kilka dni będziemy mieli na Książęcej rynkową flautę - kurs będzie bujał się bez celu przy ograniczonej zmienności, zdejmując co ciaśniejsze stop lossy i bykom, i niedźwiedziom.

WIG20. Interwał dzienny. Wsparcie tuż-tuż.

Tak więc ja na razie serdecznie dziękuję i zasiadłszy na trybunach, czekam na test wsparcia oraz jakąś ładną świeczkę lub formację, która zmobilizuje mnie do powrotu na rynek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz