sobota, 7 maja 2011

Cormay - dzień z życia polskiej giełdowej dżungli

Być może w piątek zwróciliście uwagę na spółkę Cormay. To, co działo się z jej kursem skłania do smutnych refleksji o kondycji polskiego rynku kapitałowego. GPW, wbrew kolorowym broszurom, to nadal dżungla, na której ciągle najłatwiej wygrać, grając po prostu nie fair.


W czwartek, po zakończeniu sesji giełdowej, spółka Cormay opublikowała elektryzujący komunikat, w którym poinformowała o dobiegającym końca ważnym procesie patentowym. We współpracy z jednym z polskich instytutów naukowych Cormay ma wdrożyć przełomowy wynalazek, który "doprowadzi do rewolucyjnych zmian na rynku diagnostyki medycznej w skali globalnej". Ton komunikatu brzmiał równie entuzjastycznie, jak niektóre giełdowe doniesienia o znalezieniu złóż ropy, które od czasu do czasu prowadzą do spekulacyjnych szaleństw.


Trudno się więc dziwić, że po akcje spółki ustawiła się od rana kolejka inwestorów. Kurs otwarcia wyniósł 19,27zł (ponad 13% powyżej czwartkowego zamknięcia) i... był najwyższym kursem tego dnia. Kto kupił na otwarciu, ten do końca dnia zanotował dwucyfrową stratę. Po 9.00 rozpoczęło się tzw. "sypanie", które sprowadziło kurs spółki nawet poniżej poziomu z poprzedniego dnia. Ostatecznie zamknięcie nastąpiło na poziomie 17,09zł (+0,53%). Co się stało? Gdzie się podziały szaleńcze wzrosty??


6 maja 2011. Cormay. Wykres dzienny (3 minuty).


Cormay (CRM) to producent odczynników diagnostycznych i dystrybutor aparatury medycznej, spółka o dobrej opinii i niezłych wynikach, której giełdowa kapitalizacja wzrosła 10-krotnie w ciągu roku od dna bessy. W drugiej połowie 2010 kurs ustabilizował się w przedziale 4,50-6,50, co już uznawano za dość "ambitną" wycenę. Mimo to na przełomie roku kurs wyszedł z konsolidacji górą i rozpoczęła się fala dynamicznych wzrostów, które sięgnęły 200%Wielu zastanawiała ich przyczyna...


Cormay. Dlaczego "droga" spółka ciągle dynamicznie drożała? Dziś już wiemy...


Dziś można już przedstawić dość prawdopodobną teorię, która powinna chyba stać się przedmiotem zainteresowania regulatora rynku i organów ścigania. Oczywiście wzrosty mogli wywołać nieświadomi niczego spekulanci i technicy, którzy - po kilku miesiącach zakupów - genialny komunikat uznali za okazję do realizacji zysków... Teoretycznie to możliwe, że w kilkumiesięcznej akumulacji nie brał udziału nikt, kto posiadał dostęp do poufnych danych... Istnieje też prawdopodobieństwo, że nie złamano prawa ani nie grano nieetycznie... Tylko - powiedzcie szczerze - kto z Was w to wierzy?

1 komentarz:

  1. sypanie pod info to ja już widzę chyba z 4 raz na różnych spółkach w tym miesiącu..

    OdpowiedzUsuń