czwartek, 31 lipca 2014

WIG20 - strachy na Lachy czy początek bessy?

I oto stało się to, co stać się musiało - po mizernym odbiciu WIG20 i kilkunastu sesjach grzęźnięcia w rejonie 2400 punktów, WIG20 zanurkował. Drobna korekta, czy też zapowiedź czegoś większego?

Po utracie 200 punktów w miesiąc i bardzo rachitycznym odbiciu (tu była jaskółka słabości rynku - WIG20 - czyżby powrót do spadków? - a kolejne sesje tylko potwierdziły słabość byków), WIG20 w środę otworzył się z luką i zaliczył nieomal 2-procentowy spadek. Nawiasem: luki nie próbował nawet domknąć, komplikując plan zajęcia sensownej krótkiej pozycji niektórym, w tym niżej podpisanemu.


WIG20. 1 rok. Interwał dzienny.
Na razie bez tragedii, ale... na razie. 

Dziś, zamiast odreagowania, dostaliśmy na WIG20 kolejną czarną świecę, 2gr droższego dolara, kolejne zamknięcie w pobliżu dziennych maksimów i mało optymistyczny sygnał zza Oceanu, gdzie S&P500 potwierdził siłę niedźwiedzi, oddając w jeden dzień wszystko, co zarobił w ostatnie dwa miesiące:

USA. SP500. 3 miesiące. Interwał dzienny.
Byki weszły schodami, miś wyskoczył oknem.

Nie mam za bardzo czasu śledzić fundamentów, ale zdaje się, że informacje też brzmią raczej pesymistycznie. Pachnie wojną w paru miejscach świata, Polska uwikłała się w ekonomiczny konflikt z Rosją, FED zakręca kurek, domyka się plan dożynania OFE, polskie media zdjęły parasol znad rządu i szykują się chyba powoli do zmiany warty - jest sporo przesłanek, pod które można kreślić różne czarne wizje.

Co dalej? Po tak dynamicznym ruchu zarabianie na rynku staje się, niestety, dość trudne. Nawet zakładając kontynuację spadków, czeka nas prędzej czy później short squeeze, na którym misie mogą się boleśnie przejechać. Kto więc trzyma otwartą krótką pozycję, powinien pomyśleć o zabezpieczeniu zysków. Kto nie wsiadł do pociągu albo z niego wypadł - warto dwa razy przemyśleć ponowne wejście. Zwiększona zmienność sprzyja raczej automatom i day traderom, którzy, omijając luki, będą w stanie ugrać po kilkadziesiąt punktów wchodząc z ciasnym trailing stop-loss za plecami.

Ciekawe, co przyniesie piątek, po którym do gry wejdą niedzielni gracze, którzy przespali dotychczasowe wydarzenia...

1 komentarz:

  1. Jako że nasz rynek rozgrywany jest przez "grubasa/ów", zakładałbym jako całkiem realny scenariusz tego typu, że dziś dostaniemy odbicie ("dead cat bounce") i jakąś ładną, optymistyczną świecę, która natchnie weekendowych analityków i niedzielnych inwestorów do wieszczenia odbicia, a od poniedziałku rzezi ciąg dalszy...

    OdpowiedzUsuń