To jedno z większych tegorocznych wydarzeń warszawskiego parkietu. Czy giełdowy debiut PKP Cargo S.A. okaże się Aliorem tej jesieni, czy raczej skończy jak JSW? Zapisy na akcje dla inwestorów indywidualnych trwają do 21 października. Wsiadać nim ten pociąg odjedzie, czy lepiej trzymać się od torów z daleka?
Odpowiedź, jak to zwykle bywa, nie jest prosta. Za wejściem w tę ofertę przemawia parę sensownych argumentów:
* PKP Cargo to akurat całkiem sensowna spółka, jedna z nielicznych, która zarabia realne pieniądze w krajobrazie PKP-owego gąszczu sklerotycznych spółek-matek, sióstr i córek;
* to drugi największy gracz na europejskim rynku przewozów towarowych, po Deutsche Bahn i największy gracz w Polsce (trzyma 60% polskiego rynku i 8,5% w skali UE);
* branża jest po prostu nieśmiertelna a spółka może być dywidendowym hitem - towary zawsze trzeba będzie wozić, a kolej to akurat niekiepska metoda transportu;
* PKP Cargo wychodzi za granicę - ma uprawnienia do realizacji przewozów w Austrii, Belgii, Czechach, Niemczech, na Węgrzech i Słowacji; ostatnio uruchomiła też (w kooperacji z partnerami) połączenie Warszawa-Chiny;
* spółka to swoisty unikat - ta branża rzadko bywa dostępna dla inwestorów; jedyną konkurencją na światowych giełdach są spółki rosyjskie i północnoamerykańskie;
* EBOiR zadeklarował kupno do 7,5% akcji PKP Cargo w ofercie publicznej.
Niestety, sporo jest też argumentów przeciw:
* do inwestorów trafi 50% minus 1 akcja pakietu, czyli pełną kontrolę nad spółką zachowuje PKP, czyli de facto władzuchna,
* pieniądze z IPO nie pójdą w inwestycje ani przejęcia, ale trafią po części do właściciela, do pracowników i na spłatę części zadłużenia kolei,
* w Polsce PKP Cargo ma ok. 50 prywatnych konkurentów, a kolejni już czekają na liberalizację przepisów, żeby wejść na polski rynek zza granicy,
* przewozy towarowe to działka bardzo podatna na wahania koniunktury - jeśli gospodarka nie zacznie się kręcić, nie będzie na czym zarabiać (50% przewiezionych w 2012 towarów to koks i węgiel, 20% kruszywa i budowlanka, 12% metale i rudy),
* leciwy tabor będzie niebawem wymagał pilnej, kosztownej modernizacji.
To, co jednak straszy najbardziej, to zagrożenia całkowicie niezależne od samej spółki (tj. czynniki zewnętrzne, na które spółka ma niewielki wpływ, a które mocno wpływają na jej wyniki):
* fatalna infrastruktura - w Polsce w opłakanym stanie, co skutkuje niskimi prędkościami (~23 km/h!), gorszym wykorzystaniem taboru, większymi kosztami pracy (czas!) i zmniejszeniem atrakcyjności oferty;
* silne związki zawodowe - wynegocjowały 4-letnie gwarancje zatrudnienia i duży udział w zyskach z IPO; gotowe są pociągnąć firmę na dno i blokować restrukturyzację;
* flauta na giełdzie po ubiciu OFE - dotychczas portfele OFE stanowiły siłę napędową dla wszystkich IPO i całego zresztą parkietu; teraz, nie dość, że napływ pieniędzy na parkiet ustaje, to jeszcze rozpocznie się paroletni program upłynniania posiadanych akcji.
Na koniec parę dat i liczb:
74zł - maksymalna cena, po której odbywają się zapisy na akcje
500 - maksymalna liczba akcji, na jaką może się zapisać inwestor indywidualny
37.000zł - kwota maksymalnego zapisu
21 października (Pn) - ostatni dzień składania zapisów na akcje
22 października (Wt) - ustalenie ostatecznej ceny akcji
25 października (Pt) - przydział akcji na rachunkach maklerskich
31 października (Cz) - pierwszy dzień notowań na GPW
Gdybyśmy żyli w normalnym państwie, byłaby to bardzo ciekawa spółka w świetnej branży, łącząca stabilność i dywidendowy charakter z mocną ekspozycją na ożywienie gospodarcze. Obawiam się jednak, że IPO jest bardziej skokiem na kasę, który ma załatać budżetową dziurę bez oddawania kontroli nad spółką i bez żadnego sensownego planu jej rozwoju.
Oferta dla tych, którzy wierzą w pozytywny zwrot w polskiej polityce i globalnej gospodarce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz