Dwóch dużych graczy - mBank i ING - przygotowuje znaczące zmiany w swoich usługach maklerskich. mBank doszlusowuje do reszty stawki, łatając część braków, a ING wprowadza innowacyjne rozwiązania, na które wielu inwestorów od dawna czekało.
Ledwie wczoraj pisaliśmy o eMaklerze (eMakler - rachunek maklerski dla żółtodziobów), a mBank pochwalił się właśnie ambitnymi planami zmian. Przede wszystkim - pojawiają się nowe typy zleceń. W innych domach maklerskich to niby standard, ale w eMaklerze dopiero od 28 listopada inwestorzy uzyskają dostęp do zleceń:
* PCR (po cenie rynkowej),
* PCRO (po cenie rynkowej na otwarcie),
* WUJ (zlecenie z wielkością ujawnioną),
* WMin (zlecenie z wielkością minimalną),
* WuA (wykonaj lub anuluj),
* WiN (wykonaj i anuluj).
Ponadto mBank umożliwi modyfikowanie już złożonych zleceń (uwaga na następujące wówczas przesunięcie na koniec kolejki!), uprości procedurę zapisu na nowe emisje z prawem poboru oraz poprawi wyświetlanie danych (w historii zleceń, transakcji etc.), prezentując więcej szczegółów i redukując do minimum konieczność zbędnego klikania.
Ale prawdziwe innowacje wprowadził ING Securities. Od 22 listopada na standardowej liście zleceń pojawiły się:
* trailing stop, czyli "zlecenie ze stopem kroczącym";
* O-T-O (one triggers the other) - zlecenie uruchamiane po realizacji innego zlecenia;
* O-C-O (one cancels the other) - pary zleceń, z których jedno zostaje automatycznie anulowane w przypadku realizacji drugiego.
Te narzędzia, znane z rynku Forex, po raz pierwszy będą dostępne dla inwestujących w akcje. To świetne rozwiązanie dla inwestorów, którzy nie mogą na bieżąco śledzić notowań - dzięki nowym funkcjom mogą zaplanować z wyprzedzeniem np. kupno papierów po określonej cenie i (jeśli uda się je nabyć) natychmiastowe, automatyczne ustawienie stop-loss. Stop-loss można z kolei zautomatyzować tak, aby podążał za ceną, dzięki czemu system automatycznie ocali maksimum wypracowanych zysków w razie załamania wzrostów.
Szkoda tylko, że automatyzację można stosować wyłącznie dla spółek z WIG20 i mWIG40 oraz kontraktów terminowych. Warto wspomnieć, że "zlecenia specjalne", jak określa je ING, do końca stycznia będą realizowane z promocyjną prowizją, wynoszącą 0,15% (niestety, minimalna prowizja nadal wynosi 5zł).
Podsumowując - w mBanku ciągle nie znajdziemy wielu istotnych funkcji, a pomysł ING nie jest pozbawiony ograniczeń, ale pozostaje jednak mieć nadzieję, że opisane zmiany to pierwsze jaskółki wojny na jakość, jaką domy maklerskie stoczą o rosnące grono polskich inwestorów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz